czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział Siedemnasty - '' Jeśli nie chcesz nie musisz tu być ''



                                                         *** Z perspektywy Nicoli ***
Nazajutrz po wykonaniu wszystkich porannych czynności razem z  Nathan’em  stwierdziliśmy , że wrócę do domu . Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i po kilku , może kilkunastu minutach byliśmy już w drodze do mojego domu . Kiedy dotarliśmy pod same drzwi nadal trzymaliśmy się  za rękę , przed wejściem tam wzięłam głęboki oddech i chwyciłam za klamkę , drzwi ustąpiły pod lekkim naciskiem . Weszliśmy do domu rozebraliśmy buty i weszliśmy w głąb mieszkania . Kątem oka mogłam zauważyć, że mój brat i trójka przyjaciół siedziała w salonie . Kiedy nas ujrzeli wstali z kanapy i ruszyli w naszą  stronę . Uniosłam rękę w znaku ‘’ stop’’ dając im do zrozumienia że nie mam ochoty rozmawiać .
- Idź … Poczekam z nimi – powiedział Nath
- Jeśli nie chcesz nie musisz tu być .
- Jest w porządku – cmoknął moje czoło . – Idź – dodał po chwili .
Wspięłam się do góry i skierowałam do pokoju Harry’ego . Kiedy byłam już pod drzwiami chwyciłam za klamkę lecz były one zamknięte na całe szczęście miałam zapasowy klucz . Poszłam do swojego pokoju i wygrzebałam go  z szafki . Z powrotem wróciłam pod drzwi mojego lokatego przyjaciela . Na całe szczęście był na tyle głupi , że wyciągnął klucz ze swojej strony , mogłam stwierdzić to po tym że gdy chwyciłam za klamkę , drzwi od razu się otworzyły .Weszłam w głąb pokoju z obrzydzeniem iż strasznie śmierdziało tam alkoholem , zobaczyłam że Harry leży na łóżku więc od razu do niego podeszłam , po drodze niemal potykając się o porozrzucane  butelki .
 Mogłam domyśleć się , że chłopak będzie spał długo co nie przeszkodziło mi w podejściu do niego i ocenieniu czy chłopak faktycznie oddycha . Przysiadłam na brzegu łóżka i delikatnie dotknęłam jego policzek , chłopak w tym momencie zaczął lekko chrapać na co się uśmiechnęłam , przeniosłam dłoń na jego loki i równie delikatnie je gładziłam . Chłopak miał obsesję na punkcie dotykania jego włosów więc automatycznie otworzył oczy
- Nicola … Wróciłaś – szepnął .
Po jego czerwonych oczach mogłam stwierdzić , że faktycznie dużo pił i nie sypiał zbyt dobrze w ciągu ostatnich dni.
- Tak , jestem tu i nigdzie się nie wybieram . No chyba , że już mnie wyganiasz  - Powiedziałam z grymasem na twarzy .
- Nie , Nie ! Zostań . Tak długo na Ciebie czekałem. – Odpowiedział dotykając mojej dłoni .
- Harry , to tylko tydzień , nie było mnie tu zaledwie siedem dni a ty już wyglądasz jak wrak człowieka .
- Wiem , przepraszam . Ale ciężko mi było bez Ciebie . Nie mogłem normalnie funkcjonować .
- Nie przesadzaj proszę . Teraz wstań ogarnij się  i zejdź na dół do nas wszystkich . – powiedziałam ze spokojem .
- A kto tam jest ?
- Chłopcy i Nathan .
- Nie  chce tam iść .
- Harry , nie daj się prosić .
- Może później …
- Haroldzie , czy ty chcesz przez to powiedzieć , że jesteś o niego zazdrosny .
- Nawet jeśli to co z tego ? – powiedział z irytacją i odwrócił się tak abym go nie widziała .
- zachowujesz się jak dziecko wiesz ?
- wiem i co z tego ?
- mógłbyś przestań , to jest naprawdę męczące ..
- Może kiedyś . Przyszłaś tu żeby mnie pouczać ?  Nie masz do tego prawa , nie jesteś moją matką możesz już wyjść .
- Harry Przestań zachowywać się jak skończony kretyn .
- Rozczaruję Cię, jestem nim więc wyjdź za nim sam Cię stąd wyniosę.
- Co proszę ?!
- To co słyszałaś . Wyjdź .
Chłopak przykrył się kołdrą więc zrezygnowana opuściłam jego pokój zabierając oba klucze , skierowałam się do salonu gdzie czekali pozostali przyjaciele .





Hohoho po dość długiej przerwie w końcu się pojawia  J
To pewnie za sprawą moich kochanych nauczycielek które bardzo zmotywowały mnie do pisania i powiedziały , że nie warto się poddawać . Dzięki nim mam więcej zapału niż miałam z czego jestem zadowolona J
Mam nadzieję , że rozdział ktokolwiek przeczyta i że będzie chociaż jeden komentarz .. Ohh tak bardzo na to liczę … Mniejsza J
Zostawiam was teraz sam na sam z krótkim rozdziałem .
Życzę Miłej nocy .
Wasza Kolcia

CZYTASZ = KOMENTUJESZ